Stałam przy kasie numer siedem w markecie, czekając aż jeden z klientów skończy wylewać na Bogu ducha winną kasjerkę wszystkie swoje frustracje, nagromadzone najwidoczniej w ciągu całego tygodnia. Jest piątkowy wieczór, więc w facecie nazbierało się najwyraźniej dużo złości i … Czytaj dalej
↧